poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Starość Aksolotla - weltschmerz zwirtualizowany

Zagadnienie technologicznej osobliwości od momentu sformułowania przykuwa uwagę twórców literatury science - fiction. Nie należy się temu dziwić: hipoteza mówiąca o teoretycznym punkcie zawieszonym w naszej najbliższej przyszłości, w którym postęp technologiczny stanie się zbyt szybki, by możliwe były jakiekolwiek przewidywania na jego temat, jest niebywale fascynująca. Wyznacznikiem osobliwości ma być powstanie sztucznej inteligencji o poziomie świadomości równym człowiekowi, przewyższającej go jednak pod względem możliwości rozwoju. Nie należy wobec tego dziwić się, że osobliwość (po raz kolejny) trafiła na warsztat prawdopodobnie najlepszego żyjącego w Polsce pisarza SF: Jacka Dukaja.

Starość Aksolotla trafiła do internetowych (i tylko tych, bowiem mikropowieść dostępna jest jedynie w formacie elektronicznym) księgarni w zeszłym miesiącu, budząc swoimi zapowiedziami niemałe zainteresowanie zarówno wśród fanów twórczości Dukaja, jak i entuzjastów fantastyki naukowej w ogóle. Trzeba zauważyć, iż książka uwagę odbiorców zwróciła na siebie jako wydarzenie nie tylko literackie: niesamowitej jakości trailer renomowanego - i znanego ze wcześniejszych przypadków współpracy z Jackiem - studia Platige Image rozbudził apetyt czytelników, podobnie jak zapowiedź, iż będzie to jedna z pierwszych książek na polskim rynku naprawdę dostosowanych do czytników elektonicznych. Całości dopełniać miały świetne ilustracje i… modele robotów, dostępne do wydrukowania za pomocą drukarek 3D.

I trzeba na wstępie przyznać, iż w kwestii wizualnej wszelkie obietnice zostały spełnione - rzecz faktycznie prezentuje się świetnie. I nawet, jeśli drukarkę 3D posiada aktualnie raczej niewielki procent społeczeństwa, takie wydanie prezentuje jasno, że ebooki od strony wydawniczej stać na wiele. Jedyną sprawą do której można się w tym przypadku doczepić jest nieco przereklamowany indeks, powiązany z treścią książki hiperłączami (tak, że wystarczyło uruchomić dany “link” w tekście, by przenieść się do encyklopedii, tłumaczącej znaczenie danego wyrazu). Większość zebranych w nim informacji można było odczytać ze zwyczajnej, cierpliwej lektury, a i niespecjalnie obniżał on próg wejście w opowieść, który tak czy siak nie jest w tym przypadku specjalnie wysoki (jak na możliwości Jacka).


Nie ocenia się jednak książki po okładce, dlatego warto więc przyjrzeć się nieco uważniej samej treści lektury. Dukaj snuje opowieść o Ziemi, która w wyniku nie do końca jasnej katastrofy kosmicznej zostaje wyczyszczona z wszelkiego życia organicznego. Nielicznym w ostatnich chwilach udaje się zgrać swoje umysły do formy elektronicznej, by nieco później przenieść je w stalowe ciała maszyn. Całość mikropowieści opowiada o trudnych początkach zrobotyzowanej cywilizacji, ich problemach i celach, które sobie ona wyznacza. Książka podzielona jest na trzy podrozdziały, z których każdy opisuje wydarzenie na trzech płaszczyznach czasu, w coraz dalszej przyszłości, widziane oczami Grzegorza, głównego - z braku lepszego określenia - bohatera. 

Martwiący jest faktu, iż już na samym momencie powieści Dukaj pozwala sobie na dość duże niedopowiedzenie; by nie rzec błąd. Oto bowiem w obliczu nadchodzącej apokalipsy ludzie zaczynają zgrywać swe umysły do cyberprzestrzeni za pomocą… hardware’u do gier komputerowych. Autor zaznacza wyraźnie, iż jest to sprzęt wycofany z obiegu, wadliwy, z całą pewnością niedostosowany do tego, by mapować umysł człowieka z dokładnością, na którą chciałoby się liczyć - mimo tego, jest w stanie stworzyć sprawnie działającacą “sztuczną” inteligencję. Dziwi zatem to, iż w świecie Starości Aksolotla nikt wcześniej nie zdecydował się na taki krok, lub - jeśli nawet zdecydował - nie odbiło się to w żaden sposób na wykreowanej przez Dukaja rzeczywistości. Ciężko uwierzyć w to, że ludzkość dysponując dość prymitywnym, lecz jednak działającym urządzeniem do zgrywania umysłu do wirtuala, nie zrobiła z niego wcześniejszego użytku.

Dla późniejszej fabuły jest to jednak potknięcie nieznaczące - szczególnie, iż bardzo szybko się o nim zapomina. Wizja postapokaliptycznego świata pozbawionego jakiegokolwiek życia prędko pochłania czytelnika. Fakt, iż społeczność robotów nie rodzi się bezproblemowo sprawia, że odbiorca Starości angażuje się w robocie kłopoty przedstawione na kartach powieści. A samych problemów zrobotyzowane społeczeństwo posiada całe mnóstwo: począwszy od niedokładnie zgranych osobowości, poprzez problemy związane z brakiem surowców do tworzenia nowych robotów i próbą odtworzenia życia organicznego, na chęci powrotu do ciał niepozbawionych możliwości odbierania świata zmysłami dotyku czy smaku skończywszy. Każdy ten kłopot, czego może domyślić się każdy, kto kiedykolwiek czytał pozycje pióra Dukaja, staje się przedmiotem rozważań filozoficznych niepośledniej jakości. W sposób, w jaki nie powstydziłby się tego Zajdel, Dukaj rozbiera na czynniki pierwsze nowe, zaskakująco okulawione społeczeństwo robotów (notabene stworzone głównie z graczy, gdyż to oni mieli dostęp do osprzętu gwarantującego szybki przesył jaźni na serwery), a przeprowadzone na jego temat obserwacje tworzą przed czytelnikiem obraz naszego własnego społeczeństwa i naszej rzeczywistości. Jacek Dukaj skupia się na problemach ważnych z punktu widzenia teraźniejszości i niedalekiej przyszłości, po raz kolejny udowadniając, iż jest doskonałym pisarzem science fiction społeczno - filozoficznego. Kwestia jaźni, natury ludzkiej, duszy, relacji między ludzkich, niewolnictwa (bardzo ciekawego w przypadku robotów), wreszcie motyw stworzenia i relacja na linii stwórca a dzieło - to tylko podstawowe tematy, które rozważa Dukaj w Starości. W połączeniu z dopracowanym światem (który, pomimo iż istnieje od niedawna, pełen jest już legend, nowych ugrupowań i problemów bardzo charakterystycznych dla społeczeństwa, którego umysły członków zawieszone są w rzeczywistości wirtualnej) buduje to bardzo spójną wizję rzeczywistości, w której odgrywa się akcja Starości Aksolotla. Akcja, z którą Dukaj ma w przypadku swojej najnowszej powieści ogromny kłopot.

Trailer książki pokazuje bowiem w sposób być może nawet zbyt dosłowny nastawienie Grzesia do otaczającego go świata - jest to bohater pogrążony w melancholii, która postępuje do przodu, by ostatecznie stać się ciężką depresją. Choroba może być podyktowana, co przeczytać można w Starości, problemem osprzętu, który zgrywał Grzegorza do wirtuala. Żadna z tego typu maszyn nie była doskonała - i tak wśród przedstawicieli społeczeństwa zgrywanego za sprawą oporządzenia danej firmy liczba samobójców jest wyraźnie wyższa, niż wśród przedstawicieli zgrywanych innym hardware’m. Choroba (czy robot może być chory? Cóż, to kolejny problem nad którym zastanawia się Dukaj) Grzesia jest o tyle ważna, iż ma ona ogromny wpływ na fabułę i na to, jak leniwie się ona toczy. Grzegorz nie jest głównym bohaterem - w jego przypadku należałoby pozostawić tylko ten pierwszy człon, by oddać rację prawdzie. On nie podejmuje akcji, lecz jedynie przygląda się, pełniąc rolę swego rodzaju kronikarza. Najciekawsze wydarzenia, nie licząc tych, które mają miejsce świeżo po zdarzeniu, które doprowadziło do apokolipsy, przemijają obok niego. Próby odnowienia życia na ziemi raczej obserwuje, niż bierze w nich realny udział. Poszukiwania rzeczywistości wirtualnej, która mogłaby naśladować odczucia ludzkiego ciała również nie przyciągają go na długo. Sprawa ma się tak samo w przypadku poszukiwań osoby lub osób (jeżeli, oczywiście, istoty takie w ogóle istnieją) winnych tragedii, która miała miejsce na Ziemi. Skutkiem takiego nastawienia Grzegorza jest to, że Dukaj porzuca linie fabularne, które mogłyby posłużyć za solidne podstawy pod całe tomy powieści, pozwalając swojemu bohaterowi stoczyć się w odmęty depresji, gwarantując czytelnikowi raczej nie najlepsze, chociaż niepokojąco prawdziwe i smutne zakończenie. Jest to rozwiązanie martwiące - Dukaj bowiem wielokrotnie pokazał, iż potrafi tworzyć nader ciekawych bohaterów (chciałoby się napisać "z krwi i kości"), którzy chociaż często wpisani w schemat “from zero to hero” wybijają się ponad niego. Wystarczy wspomnieć w tym przypadku Inne Pieśni czy Lód - w obu powieściach motyw transcendencji został przecież poruszony i wyraźnie zarysowany (w jednej bardziej niż w drugiej), a mimo to nie doprowadził do pominięcie i uszczuplenia fabuły na rzecz rozważań filozoficznych. I z jednej strony jasnym jest, iż takie były zamiary autora - przedstawić osobliwość technologiczną nie jako arcyinteligencję, rozwijającą się w nieskończoność i przerastającą ludzkość, lecz właśnie sztuczną inteligencję pozbawioną możliwości rozwoju, tytułowego aksolotla. Z drugiej jednak strony nie jest to wystarczający argument za tym, by z taką lekkością porzucić najciekawsze fabularne zagadnienia, na rozwinięcie których każdy czytelnik z pewnością czekał.

Dodatkowo, chociaż jak wspomniałem wcześniej rozważania Jacka stoją na bardzo wysokim poziomie, nie będą one szczególnie odkrywcze dla nikogo, kto przeczytał w swoim życiu chociaż kilka pozycji klasyków sf. Problem tego, czy roboty myślą, czy tylko myślą, że myślą, czy sztuczna inteligencja może się rozwijać, wreszcie zagadnienie, które sugeruje, iż rzekoma transcendencja może okazać się upadkiem, zostały omówione przez rzesze innych autorów, ba! Przez samego Dukaja również! W swoich opowiadaniach niejednokrotnie omawiał problemy społeczeństwa, które po zaspokojeniu wszystkich swoich potrzeb (w tym pokonania śmiertelności itp.) zatraca się w sobie - a taki przecież los czeka niektóre roboty w Starości Aksolotla.

Warto zatem podkreślić, iż na Starość należy patrzeć z trzech różnych perspektyw: inną ocenę można wystawić jej jako rodzajowi promocji możliwości ebooka, inną jako traktatowi filozoficznemu i jeszcze inną jako powieści sf. Gdyby jednak połączyć te trzy kategorie, ostateczna nota i tak sugerowałaby, iż mamy do czynienia z produkcją ponadprzeciętną, czemu w świetle wyżej przytoczonych argumetnów nie można zaprzeczyć. W czasach, w których polskie sf reprezentuje garstka autorów, Starość Aksolotla wyraźnie wybija się ponad przeciętność. Nie jest to najlepsza pozycja pióra Jacka Dukaja - do tych jej stosunkowo daleko - jednak mimo wszystko jest to książka warta przeczytania.