środa, 25 marca 2015

Spider - Verse: Samowity Człowiek Pająk 2

Od dłuższego czasu wydaje mi się, że największym problemem komiksowych uniwersów (czy to DC, czy Marvela) jest to, że jeden scenarzysta nie potrafi zaopiekować się schedą po innym. Szczególnie, jeśli ten pierwszy stworzył dzieło, które zostało dobrze przyjęte przez fanów. Widać to na przykładzie wielu opowieści: wystarczy wspomnieć o Before Watchmen czy Runaways'ach. Sytuacja jest w zasadzie tym bardziej tragiczna, im lepszy był pierwowzór: próba przebicia oryginalnością dzieła i tak już oryginalnego jest często karkołomna. Niestety tak właśnie sprawa ma się w przypadku Spider - Verse, storylajnu, który rzuca zupełnie nowe (na nieszczęście) światło na bardzo ciekawego antagonistę: Morluna.
 
O Morlunie pisałem już wcześniej - wszystkich zainteresowanych totemizmem w Spider - Manie oraz samą postacią Pożeracza Totemów odsyłam do artykułu, który znajduje się tutaj. Dla wszystkich leniwych - którzy w tej sytuacji powinni szczególnie wstydzić się swojego lenistwa - przedstawiam poniżej wersję skrótową.

Great Weaver
Na łamach Amazing Spider - Man vol. 2 zaprezentowano światu alternatywną genezę powstania Człowieka Pająka, związaną nie tyle z promieniowaniem, co z mistycyzmem. Przedstawił ją naszemu Pajęczakowi niejaki Ezekiel, człowiek obdarzony bliźniaczymi w stosunku do niego mocami. Jego teoria zakładała, iż zarówno on jak i Peter są totemicznymi pająkami - stąd większość wrogów Spidera przybierała postaci nawiązujące do zwierząt (np. Vulture, Octopus, Cheetah). Za totemami podążała jednak ich zguba - Morlun, potężna, nieśmiertelna istota, która żywiła się ich mocą. Ezekiel Sims proponuje Parkerowi ukrycie się w specjalnie przygotowanym bunkrze, ten jednak odrzuca podobną pomoc. Ostatecznie Peter cudem pokonuje Morluna, który w wyniku starcia zostaje uśmiercony. Jak się dość prędko okazało - nie na dobre. Szczęście opuściło Petera podczas kolejnego spotkania z Morlunem, podczas którego łowca totemów zabił Parkera. Śmierć okazała się być jednak jedynie rytuałem przejścia do formy Pająka, w walce z którą energetyczny wampierz zginął po raz wtóry. W późniejszym czasie do Morluna nawiązywano w komiksach kilkukrotnie, rozbudowywano również całą wizję osób z pajęczymi mocami jako totemów. Pojawił się Great Weaver - najprawdopodobniej sam główny Totem - które tkwi gdzieś w astralu i odpowiada za nici przeznaczenia. Wydano również książkę, w której za śmierć Morluna mściło się jego rodzeństwo - wtedy też istoty z jego rasy zostały ochrzczone mianem Ancients.

Spider - Verse rozpoczął się jako pokłosie storyline'u Original Sin. W wyniku śmierci Watchera - oraz tego, co stało się już po jego śmierci - Peter dowiaduje się, że ktoś skorzystał z gościny Ezekiela i od kilku lat zamieszkuje bunkier, który miał chronić rezydentów przed zabitym wcześniej Morlunem. Parker uwalnia kobietę, która została ugryziona przez tego samego pająka, co on sam; problem tkwi jednak w tym, że w wyniku jej uwolnienia Morlun ponownie rozpoczyna swe łowy, rozpoczynając od zabicia... Parkera z równoległej rzeczywistości.

Tym razem - jak wskazuje nazwa eventu - łowy Morluna wykroczą poza klasyczne uniwersum 616. W obliczu takiego zagrożenia Pająki kilku różnych alternatywnych rzeczywistości połączą swe siły, by walczyć nie tylko z samym Morlunem, ale i jego rodziną, która po raz pierwszy pojawia się na kartach komiksu. Sama fabuła toczy się wielotorowo - drużyna Pajęczaków, po uprzednim zebraniu najbardziej obiecujących Spider-manów, dzieli się na grupy, z których każda ma na celu rozpracowanie jednego z problemów, skupiając się najczęściej na jednym z członków Inheritors, jak nazywani są osobnicy dzielący z Morlunem więzy krwi.


Początek jest obiecujący - w Edge of Spider - Verse, prologu do całego wydarzenia, przedstawiony zostaje Karn, jeden z Inheritors który z nieznanych jeszcze powodów pohańbił swoją rodzinę i przez wzgląd na to skazany został na wygnanie. To, jak bardzo różni się od Morluna - nie zabija jedynie dla przyjemności, a z potrzeby - skłania jednak do zastanowienia się nad jego dalszą rolą w całej historii. Nieco bardziej sztampowo, chociaż nadal ciekawie prezentuje się reszta rodziny: kłótliwe bliźnięta Bora i Brix, potężny Daemos, łowczyni Verna i Jennix (doskonale realizujący archetyp szalonego naukowca). W ciągu kilku zeszytów okazuje się, w wyniku czego Karn został zesłany na wygnanie - w czasie polowania na Master Weavera (najprawdopodobniej główny Pajęczy Totem, który splata linie przeznaczenia), przez niezdecydowanie młodego wówczas mężczyzny zginęła jego matka. Ostatecznie jednak Weaver zostaje ujęty przez Solusa, ojca Inheritorów, co daje im moc podróżowania między wymiarami, by mogli polować na coraz to nowe ofiary.

Jak wspomniałem wcześniej akcja eventu toczy się kilkoma torami: na samym początku twórcy przedstawiają liczne uniwersa i zamieszkujących je Spider - Manów, którzy umierają w wyniku ataków Inheritorsów, lub są ratowani przez drużynę złożoną z Pajęczaków Superior Spider - Mana (Doctora Octopusa w ciele kanonicznego Petera Parkera). Sprawa zaczyna się gmatwać, kiedy do gry wkracza Peter Parker z 616, czyli... Przyszłość Superior Spider - Mana. W tym właśnie momencie po raz pierwszy historia zaczyna szwankować w sposób widoczny dla odbiorcy: Superior Spider - Man faktycznie miał i czas i możliwości, by zanim "odszedł", przewodzić drużynie Pająków z innych uniwersów. Mimo to w historii staje się przyczynkiem do stworzenia nierozwiązywalnego czasowego paradoksu, do którego jeszcze wrócimy.

W tym czasie czytelnik ma okazję poznać bohaterów, którzy wezmą udział w historii (czasem nie na długo). Tak więc oprócz Superiora, klasycznego Pająką 616 czy Ultimate Spider - Mana Milesa Moralesa na scenie pojawi się Cosmic Spider - Man, Spider - Man Noir, Pajączek z roku 2099, steampunkowa Lady - Spider, Kaine, British Spider - Man, Spider - Punk, Spider - Ham i dwa kolejne tuziny innych, którzy dzielą się na grupy, by wspólnymi siłami poradzić sobie z niemalże wszechpotężnymi Inheritors.  Od tego momentu fabułę rozdzielić można na cztery wyraźne wątki: działania Petera Parkera, próby zbadania/pojmania Inheritorsów przez 2099 i Lady - Spider, eskortowanie Silk (która dla Inheritorsów jest szczególnie cenna jako element przepowiedni mówiącej o tym, jak ich zniszczyć) oraz misję zniszczenia głównego laboratorium Jennixa przez Kaina i jego drużynę. 

Event Spider - Verse to kawał naprawdę dobrze poprowadzonego materiału, w którym na pierwszy rzut oka wszystko jest na swoim miejscu: akcja powoli nabiera rozpędu po to, by w momencie kiedy wróg jest już określony, a geneza jego mocy znana, nabrać wyraźnego tempa. Wyraźnym plusem jest tu nie tylko kreacja licznych pajęczych bohaterów, z których najważniejsi dostają swoje zeszyty wprowadzeniowe, ale również villainów. Rozbicie defensywy Pajęczaków na kilka poszczególnych "oddziałów" buduje wrażenie, iż protagoniści prowadzą działania niemalże partyzanckie - i taka jest prawda. Pokonanie Inheritors możliwe jest tylko dzięki działaniom zakulisowym, nie otwartej walce, co jest ciekawą odmianą, nie tak znowu często spotykaną w przypadku komiksów superbohaterskich (i trochę boli, że ostatecznie i tak wszystko sprowadzi się do Epickiej, Ostatniej Walki). A jednak... 

I tutaj zaczną się spoilery, których starałem się tak unikać we wcześniejszej części tekstu.

A jednak dla kogoś, kto czytał pierwsze numery pióra Straczynskiego, Morlun i Inheritors przedstawieni w Spider - Verse to smutna parodia tego, czym byli - lub mogli się stać. Podobne odczucia będzie ze mną dzielił każdy czytelnik bazowej historii Morluna, głównie przez to, iż to co poprzednicy budowali, scenarzyści Spider - Verse postanowili zniszczyć.

Pojawienie się Morluna w komiksie Spider - Man sugerowało nową genezę mocy Pajęczaka, bez potrzeby faktycznego zmieniania jego początków. Napromieniowany pająk nadał mu moc nie dlatego, że był napromieniowany, lecz dlatego, że był totemem, lub wysłannikiem totemu. Morlun był totemicznym łowcą - nieszczególnie zafiksowanym na punkcie pajęczych totemów, z tego co sugerowały pierwsze numery, w których się pojawiał, z radością polował również na innych totemicznych bohaterów. Do tego dochodziła sprawa Great Weavera, potężnej (nad?)boskiej istoty, prawdopodobnie prawdziwego i głównego totemu, który potrafił wskrzesić Parkera, miał związek z The Other i całą resztą pajęczego świata. Tak rozbudowane podłoże dopuszczało niesamowicie rozległe możliwości interpretacyjne całej historii, a komiks Spider - Man po raz pierwszy - w moim odczuciu - zaczął pretendować (dzięki wątkowi Morluna i totemów) do historii bardziej ambitnej, niż większość komiksów peleryniarskich. 

To wszystko zostało przekreślone tylko po to, by zaspokoić gust nieco mniej świadomych czytelników, tworząc kolejny masowy event, który ma niewielki wpływ zarówna na odbiorcę, jak i na świat przedstawiony. Wprowadzeni w książce Ancients nie zostają przypomniani w komiksie: Inheritors najwyraźniej nie troszczą się wcale o zaginione rodzeństwo, chociaż miłosno-nienawistne więzi łączące rodzinę wydają się być bardzo mocne: scenarzyści niczym nie tłumaczą podobnego zachowania. Nawet, jeśli postaci z książki nie są kanoniczne, z całą pewnością tworzą własne, osobne uniwersum, w którym faktycznie zaginęli Inheritors. Kolejnym potężnym błędem jest wprowadzenie na scenę Master Weavera, którego związek z Great Weaverem nie zostaje wyjaśniony. Sama postać Master Weavera jest jednak na tyle problematyczna, iż warto poświęcić jej kilka słów. 

Weaver jest istotą schwytaną przez Inheritors, totemem za pomocą którego mogą podróżować pomiędzy rzeczywistościami i łapać inne totemy. Pod koniec historii umiera, zabity przez Superior Spider - Mana (Octopusa). W tym momencie totemiczne sieci zaczynają się rwać, co oznacza, iż jest on najpotężniejszym totemem, bez którego sieć nie może istnieć, ale... Co z Great Weaverem, który posiadał umiejętności znacznie przewyższające te, które posiadł Master (dla przykładu: wskrzesił Parkera)? Rozsądek nakazywałby myśleć, iż istota tak potężna nie może być zależna od swojej słabszej wersji, jednak logicznym jest przypuszczać, iż bez istnienia splotów pajęczej sieci wpływ Great Weavera na totemy byłby zerowy. Czy zależność między Master a Great istnieje? Jeśli tak, to czemu Great nie pojawia się w historii? Na te pytania nie znajdujemy w Spider - Verse żadnej odpowiedzi. Mówiąc krótko: twórcy Spider - Verse po raz kolejny udowadniają, w jak głębokim poszanowaniu mają dokonania poprzedników, wprowadzając do gry zupełnie nowe - i niepotrzebne - postacie, które psują spójną, budowaną od jakiegoś czasu mitologię świata przedstawionego.


Paradoksalnie, Master jest również najlepszą rzeczą, jaka spotkała event, chociaż dzieje się tak głównie przez jego śmierć. Kiedy jego twarz zostaje uwolniona z pajęczej maski, okazuje się, że to Karn (swoją drogą wprowadzony do eventu tylko po to, żeby sprzymierzyć się z Pająkami i zdradzić rodzinę, deus ex machina w najczystszej i najbardziej obraźliwej dla czytelnika postaci). Karn - wyklęty przez rodzinę za nieumyślne spowodowanie śmierci matki w walce przeciwko Master Weaverowi którym był (miał zostać?) ostatecznie staje się Master Weaverem. I odsyła swojego mordercę do jego czasów, z wymazaną pamięcią. Pomijając idiotyczny paradoks, można na tym przykładzie zauważyć realizację bardzo ciekawego motywu: łowca totemów staje się totemem. W tym przypadku warto przypomnieć to, o czym pisał Freud czy Frazer: większość kultur totemicznych tworzyło totemy istot, które były im niezbędne do życia, często stworzeń, którymi się żywili. Obrzędy dbania o ich przychylność polegał na upodobnianiu się do nich, a czasem - w nielicznych przypadkach - na uczcie totemicznej, na której totem pożerano. Realizuje się to w przypadku Master Weavera: "wyznawca" totemu sam się do niego upodabnia, do tego stopnia, iż się nim staje. Mimo to, jest to tak naprawdę jedyna ciekawsza możliwość interpretacyjna wydarzeń, które przedstawia Spider - Verse. W stosunku do bazowej historii całość została zwyczajnie uproszczona, tak by trafić w gusta masowych konsumentów. 

Kroplą przelewającą czarę goryczy jest moment, w którym ujawniona zostaje geneza nieśmiertelności Inheritors. Jest nim... Klonowanie. Nie, serio, klonowanie. Jak w starusieńkim Clone Saga, pojawia się tu nawet Dr. Warren. W momencie śmierci Inheritorsa w laboratorium Jennixa uwalniany jest kolejny klon, gotowy do działania i w pełni sprawny. Totemiczni łowcy władający wampirycznymi mocami okazują się być niczym więcej, jak bandą klonów. I tak całą perfekcyjnie budowana historia z mistycznym podłożem idzie w diabły, zniszczona przez kolejny oklepany schemat, komiksową kliszę.

Warto podkreślić, iż mimo swoich niewątpliwych wad, Spider - Verse może okazać się lekturą konieczną dla każdego, kto stara się być z Marvelem na bieżąco. Wprowadza na scenę nowych pajęczych bohaterów, rozwija zagadnienia znane z The Other, nawiązuje do kolejnego zbliżającego się eventu komiksowego giganta - Incursion. Mimo to, dla wszystkich tych, którzy polubili Morluna i jego dawną - niedookreśloną i mgliście zarysowaną - sylwetkę, komiksy z tej linii mogą okazać się wyjątkowo gorzką pigułką do przełknięcia.