środa, 31 grudnia 2014

Dead Snow 2 - złe, a takie dobre


Jakiś czas temu miałem wątpliwą przyjemność oglądać Tusk Kevina Smitha, który to film na nieszczęście zawiódł moje oczekiwania. Spodziewałem się ujrzeć obraz utrzymany w niesamowicie zabawnym klimacie znanym z chociażby takich produkcji jak Tucker & Dale vs. Evil, który w moim przekonaniu stanowi wzór, który świeci przykładem wszystkim twórcom, którym marzy się stworzyć dobry komedio - horror. Na wprost moim oczekiwaniom wyszła jednak inna produkcja (sequel Dead Snow - dość udanego, ale niezbyt odkrywczego filmu z 2009 roku): Dead Snow 2: Red vs. Dead

wtorek, 23 grudnia 2014

Infinity Wars - krok za betą

Wiele wody upłynęło od czasu, kiedy ostatni raz pisałem o Infinity Wars - tytule, który podbił moje serce, ale nie był wolny od pewnych błędów, bardzo typowych dla produkcji znajdujących się w fazie testów beta. Moment, w którym IW trafiło na Steama można uznać w tym przypadku za przełomowy - twórcy zaczęli ze zdwojoną siłą pracować nad tym, by jak najszybciej zaprezentować graczom pełną wersję tytułu, co ostatecznie udało im się zrobić na początku września 2014 roku. Co zmieniło się w IW od kiedy opisywałem jego zalety i wady? Czy nadal jest to gra, z którą warto się zapoznać? 

wtorek, 16 grudnia 2014

Dystansu nie stwierdzono

Jakiś czas temu popełniłem tekst o kryzysie wśród krytyków, którym brakuje wiedzy i oczytania potrzebnych do tego, by móc podjąć się konstruktywnej krytyki. Jeszcze wcześniej zmarnowałem kilka tysięcy znaków na to, by wyjaśnić, czemu nieszczególnie interesują mnie poglądy polityczne czy religijne autora, jeśli nie przemyca ich do swego dzieła. Piszę "zmarnowałem", bo dzisiaj wiem, że mogłem zrobić to lepiej, bardziej spójnie. Poniższy wpis będzie stanowił kropkę nad i, próbę podsumowania poprzednich tekstów, przedstawiając drugą stronę barykady - opowie więc o tym, że czasem to nie recenzenci i krytycy są winni. Czasem, jakkolwiek smutna nie byłaby to prawda, cała wina leży po stronie twórcy.

czwartek, 11 grudnia 2014

Stonehearst Asylum - co na to Poe?


Poe i Lovecraft mają ze sobą sporo wspólnego - począwszy od tego, że pisali historie, które z łatwością można zaliczyć w poczet opowiadań grozy, skończywszy na tym, iż ten drugi wielokrotnie naśladował styl pisania tego pierwszego. Łączy ich jeszcze ogromna ilość drobiazgów, do których zaliczyć można stosunek kina do ich twórczości. O ile jednak Lovecraft doczekał się kilku niezłych filmów inspirowanych swoją prozą, o tyle Poe wciąż trwał w zawieszeniu, czekając na swój moment filmowej sławy. Chwila ta nadeszła, dosyć nieoczekiwanie, za sprawą Stonehearst Asylum.