czwartek, 24 lipca 2014

Po czym poznać szachraja



Zastanawialiście się kiedyś, co takiego skłoniło pierwszego mężczyznę do odłożenia na bok kamienia czy gałęzi i sięgnięcia po barwnik, którym na skałę swego schronienia zaczął nanosić obrazy? Cóż, ja też nie. Możliwe jednak, że ten pierwszy jaskiniowiec, półczłowiek, doskonale wpasowałby się w archetyp trickstera: istoty stworzonej do tego, by wykraczać poza pewne bariery i łamać utarte schematy, burzyć ład i ustalony przez innych porządek. 



Nazwa trickster po raz pierwszy użyta została dopiero pod koniec XIX wieku, archetyp funkcjonował zdecydowanie wcześniej. W pierwszych przekazach dotyczył, jak łatwo można się tego domyślić, bogów i herosów, o których przecież najchętniej snuto w tamtych czasach opowieści. Należy zauważyć, że w większości mitologii boga-stwórcę (czy chociażby przywódcę wszystkich bogów danego panteonu) zestawia się z postacią będącą jego wyraźnym przeciwieństwem. Osobą tą w wielu przypadkach jest właśnie trickster, który w religioznawczym ujęciu charakteryzuje się zbiorem kilku cech: łamie główne prawa rządzące światem, jest outsiderem, najczęściej samotnikiem, a jeśli próbuje się postrzegać go przez czarno-biały pryzmat moralności, bliżej mu jednak do postaci złej, niż dobrej. Obok dziesiątek bliżej nieznanych mitologicznych tricksterów można wymienić kilku tych, którzy pożeraczowi popkulturowemu będą się kojarzyli z co najmniej kilkoma różnymi postaciami znanymi z gier, książek czy filmów.

Z całą pewnością najlepiej rozpoznawalnym jest Loki, bóg wywodzący się z panteonów bogów nordyckich, którego wizerunek został (z lepszym lub gorszym skutkiem) odmalowany przez dziesiątki twórców kultury popularnej. Loki był szachrajem w pełnym tego słowa znaczeniu. W licznych mitach i przypowieściach balansował zawsze na krawędzi doba i zła, psocąc się innym bogom na potęgę. Ścinał pięknym boginkom włosy, zmieniał płeć i płodził potwory, zakładał się o własną głowę, a po przegranej wykpiwał się argumentem, iż nie postawił na szali swej szyi, która musiała zostać nienaruszona. Każde z jego zachowań uchodziło mu płazem, chociaż raczej w wyniku szczęścia niż przemyślanego planu. O ile sprytny trickster wydawał się dość rozsądnie planować swe intrygi, nie był na tyle przezorny, by myśleć o tym, co stanie się po ich zakończeniu - być może skutkiem takiego podejścia do własnego istnienia był fakt, iż ostatecznie skończył przykuty do skały i poddany wiecznej torturze, która miała trwać aż do samego Ragnaroku. 

W ostatecznej bitwie Loki miał się opowiedzieć po stronie olbrzymów. Można powiedzieć, że miał ku temu dobre powody - osobiście również pałałbym chęcią zemsty do pseudo - wikingów, którzy zakuli mnie na wieki w kajdany, pozwalając na to, by jad/kwas węża kapał na moją twarz. Z drugiej jednak strony, szachraj odpowiadał za morderstwo Baldra, którego na dodatek nie chciał opłakiwać (co spowodowało, że bóg nie mógł powrócić ze świata zmarłych). Najciekawszym aspektem całej "przepowiedni" jest jednak to, że w tym konkretnym przypadku trickster nie był w stanie sprzeciwić się losowi. Postępował dokładnie tak, jakby na sam koniec musiał stać się zły, sprzeciwić reszcie nordyckiego panteonu. Nie było dla niego wyjścia, gdyż przeznaczenia nie dało się oszukać. 

Jest to o tyle ciekawe, że do nieuchronności losu Lokiego zdecydowali się nawiązać również twórcy komiksów. Marvelowski trickster (doskonale znany dzięki niezłej roli Toma Hiddlestona) w przededniu "eventu" Original Sin, w którym zabity zostaje Watcher, a większość bohaterów zdaje sobie naglę sprawę ze wszystkich tajemnic, które przed nimi ukrywano, stara się odkupić swoje winy. Pracując jako agent Asgardu, wydaje się na dobre odcinać od swojej roli "głównego złego". Aż do momentu, kiedy orientuje się, że jego własna (no dobrze, prawie własna) matka spiskuje z... Lokim, czy może raczej jego wersją z przyszłości, która wydaje się być wprost przeżarta złem. Tym samym teraźniejszy Loki zdaje sobie sprawę z beznadziejności swojego położenia - skoro w przyszłości jest zły, jego próba nawrócenia się na stronę dobra jest z góry skazana na porażkę. 

Marvel to jednak nie jedyna popkulturowa kopalnia która eksploatuje wizerunek Lokiego. Pojawia się on również w doskonale znanym komiksie Thorgal, czy gaimanowskich Amerykańskich bogach, jak również w najwspanialszym dziele Neila, Sandmanie. W zasadzie w każdej z tych odsłon pokazany jest w bardzo podobny sposób - jako wielki oszust, który ostatecznie sam pada ofiarą oszustwa. 

Mitologicznych tricksterów jest o wiele więcej - wystarczy wspomnieć Prometeusza, który skończył podobnie jak Loki, przykuty do skały i skazany na wieczne katusze, czy Anansiego, którego Gaiman również często wykorzystywał w swoich książkach. Do archetypu zaliczają się również bogowie mniej znani, chociaż nie do końca zapomniani - jak chociażby Kojot czy Puck. Również większość stworzeń znanych pod ogólną nazwą "fae" można zaliczyć w poczet tricksterów. O tych ostatnich miałem okazję pisać nie tak dawno - by nie powtarzać się, zaznaczę tylko, że ogromna liczba pisarzy odwołuje się do wzorca postaci trickstera, kreując swe sidhe. 

Przekrój mitologicznych tricksterów jest tak naprawdę zbyt szeroki, by omówić każdy z przykładów. Na szczególną uwagę, prócz Lokiego, zasługuje jeszcze jedna postać często pojawiająca się na kartach książek czy kliszach filmów jako szachraj: mowa o diable we wszystkich jego wcieleniach. Już w najbardziej oficjalnym przekazie (tj. Piśmie Świętym) szatan często przybiera formę kusiciela, nie brutalnego oprawcy, który narzuca swoją wolę. W tym ujęciu pozostaje oczywiście zły - ale mimo to jest siłą, która żeruje na ludzkiej wolnej woli, a nie na samej słabości człowieka. Kiedy nęci Chrystusa bogactwem czy zachęca do nadużywania mocy, danych Mu przez Boga, trzykrotnie wystawiając Go na próbę, nie posługuję się przy tym siłą, a intelektem, licząc na to, że będzie w stanie w ten sposób osiągnąć swe cele. Człowieka również namawia do złego kłamstwem: Ewa, która zerwała owoc, nie była przecież do tego zmuszona. 

Nie jest więc dziwnym, że taki wizerunek diabła utrwalił się w kulturze. Jednym z najbardziej dobitnych tego przykładów jest Mistrz i Małgorzata, w którym cała grupa diabłów, z Wolandem na czele, wpisuje się w archetyp trickstera. Jest to ciekawe z więcej niż jednego względu: sam Woland nawiązuje bowiem imieniem do diabłów słowiańskich, które również można przedstawiać jako znakomity przykład szachrajstwa. Mimo to postać pozostawała również w silnym związku z judeochrześcijańskim wizerunkiem Boga. Bułhakowowi udało się osiągnąć efekt, który najlepiej widać po Behemocie - który swojego powiązania z tricksterstwem dowodził, żartując sobie z ludzi na wszelkie możliwe sposoby, zmieniając skórę z charakterystyczną dla tego typu postaci łatwością (zmieniając się w człowieka i kota, nawiązując tym samym również do motywu kota jako magicznego chowańca). Behemot i Woland swoimi żartami odsłaniają ludzkie przywary. Nie zmuszają nikogo do niczego, czego sam nie chciałby zrobić: kuszą i mamią, lecz pomimo swoich diabelskich korzeni ostatecznie nagradzają tych, którzy z ich "prób" wychodzą zwycięsko. 

Rzecz ma się całkiem podobnie w przypadku Lucyfera pojawiającego się w cyklu Sandman i Hellblazer, a później we własnej serii komiksowej. Władca Ciemności oraz jego interakcja ze Snem, który zdecydował się zstąpić do piekła w poszukiwaniu insygniów swej władzy, przedstawia tak naprawdę pojedynek dwóch szachrajów. Zarówno bowiem Morfeusza (zmiennokształtne, nieśmiertelne i łamiące schematy praw ustanowionych przez bogów i ludzi uosobienie snu) jak i upadły anioł cechują się przebiegłością, a ich natura nakazuje im rozwiązywać problemy w sposób, który daleki jest od otwartej walki. I jeden, i drugi to charyzmatyczny kusiciel, i może właśnie w tym tkwi źródło problemu - są zbyt do siebie podobni. Skutkiem tego, kiedy Lucyfer grozi uwięzieniem Morfeusza w piekle, rozpoczyna metaforyczną partię szachów pomiędzy dwoma szachrajami. Można uznać, że w ostatecznym rozrachunku dochodzi do remisu - Lucyfer traci piekło, przekazując klucze do niego Morfeuszowi, tym samym zostawiając Sen z problemem, który musi rozstrzygnąć: komu powinien przekazać władzę nad porzuconym pustkowiem? 




Przykłady komiksowych tricksterów mogłyby w zasadzie posłużyć za temat na osobny wpis: chociażby Constantine, bohater wspomnianego wyżej komiksu Hellblazer, magik, egzorcysta i alkoholik, człowiek, któremu Szatana udało się oszukać więcej niż raz (co widać na przykładzie ekranizacji z Keanu Reevsem) świetnie pasuje do archetypu. Innymi przykładami mogą być co ciekawsze półboskie istoty przewijające się w panteonie Marvela i DC czy nawet doskonale znany każdemu czytelnikowi Joker.  

Również mniej lub bardziej niszowa literatura nie stroni od wykorzystywania tricksterów na swoich kartach. Przykładami szachrajów w fantastyce polskiej mogą być chociażby Loki Ćwieka czy Wirus Ziemiańskiego. Ciężko jest mi wyrażać się o prozie wyżej wspomnianych panów w superlatywach, trzeba jednak przyznać im, że dość sprawnie nakreślili odpowiadające archetypowi sylwetki. Na szczególną uwagę zasługuje tu Wirus, który z łatwością uczy człowieka między innymi tego, jak przekroczyć granicę pomiędzy życiem a śmiercią. Świetnym przykładem zza wielkiej wody może być natomiast wspominany w jednym ze wcześniejszych wpisów Nyarlathotep, stworzony przez Lovecrafta, a wykorzystany chociażby przez Stephena Kinga w swojej Mrocznej Wieży czy Bastionie

Co ujawniają przytoczone wyżej przykłady, archetyp trickstera to jeden z najczęściej wykorzystywanych toposów w popkulturze. Warto się z nim zapoznać już przez sam wzgląd na ten fakt. Wykorzystywany przez ludzkość od zarania dziejów, zdążył wyewoluować, nie zatracając przy tym swego pierwotnego uroku. Uczy, że siłą rozumu z powodzeniem może przezwyciężyć siłę mięśni, ale równie często pokazuje, że bardzo łatwo wpaść w sidła, które samemu się zastawiło. Postacie wpisane w topos podkreślają wagę intelektu oraz uwidaczniają prosty fakt: za wszystko trzeba płacić, podobnie, jak trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny. 

Ciekawostka na dziś: wbrew pozorom nie starałem się celowo pomijać kobiecych tricksterów we wpisie. Również i mnie zaskoczyło to, jak niewiele kobiecych postaci pasujących do schematu można znaleźć. Morgana czy Lilith to jedne z nielicznych, które wśród pożeraczy popkulturowych budzą jakiekolwiek skojarzenia. Można zatem zaryzykować stwierdzenie, iż z jakiegoś względu archetyp trickstera pasuje głównie do postaci męskich.