piątek, 6 czerwca 2014

Pentakill - Smite & Ignite


Przez dłuższą chwilę myślałem nad tym co tak w zasadzie będę dzisiaj recenzował. Bo powiedzieć: soundtrack z gry, to pójść o krok za daleko. Przedmiot mojego zainteresowania nie znalazł się bowiem w żadnej grze, chociaż bezpośrednio do jednej nawiązuje. Najtrafniejsze będzie chyba powiedzenie, że jest krążek inspirowany grą, chociaż i to nie będzie całkowitą prawdą. O co chodzi? O płytkę Smite & Ignite zespołu Pentakill. 



Pentakill to określenie, które pada jeśli w grze League of Legends uda się zabić pięciu przeciwników, eliminując tym samym w pojedynkę (no, w teorii) całą drużynę. Pentakill to również zespół. Czyj? Postaci z gry. 

W Leagu of Legends, bodajże najbardziej popularnej obok Doty 2 gry z gatunku MOBA, gracz wciela się w jedną z wybranych przez siebie postaci, próbując w ciągu kilku-kilkunastu-kilkudziesięciu minut dogadać się ze stadem szympan... z innymi graczami, by w ten sposób odnieść zwycięstwo nad drużyną przeciwnika. Rozgrywka jest szybka, dynamiczna, a najłatwiej opisać ją słowami easy to learn, hard to master. Mechanika gry nie jest jednak istotna dla tego artykułu - dlatego pozwolę sobie pominąć ją w niniejszym wpisie. Ważne jest natomiast, by uzmysłowić Czytaczowi, iż każda z postaci, którą gracz może wybrać, posiada swoją historię, lore, który określa ją i umiejscawia gdzieś we wciąż rozwijającej się fabule gry. I tak, część z grywalnych postaci... Gra metal. Poważnie. 

Wszystko zaczęło się od wprowadzenia do gry Mordekaisera, potężnego, okutego w zbroję wojownika, o wiele znaczącym tytule Master of Metal. Jakby tego było mało, każda z umiejętności dostępnych dla postaci stanowiła parafrazę tytułu znanego heavy metalowego utworu - myślę, że dla żadnego mrokogrzmota nazwy takie jak Mace of Spades czy Siphon of Destruction nie będą trudne do rozszyfrowania. Jakiś czas później Mordekaiser doczekał się nowego skina (alternatywnego wyglądu w grze i na ekranie ładowania każdej rozgrywki) - Pentakill Mordekaiser. Wraz z Pentakill Soną założyli wpisany w historię świata gry zespół - Pentakill. 

Przez następne kilka(naście) miesięcy do zespołu dołączały kolejne postacie - grabaż - ghoul Yorick, grający na basie, nord - berserker Olaf, znęcający się nad perkusją i wreszcie wokalista, licz - Karthus. Szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, by jakikolwiek fan LoL'a przypuszczał, że światło dzienne kiedykolwiek ujrzy ich album. Nie znaczy to bynajmniej, iż zainteresowanie Pentakillem malało - wręcz przeciwnie. Przykładem tego może być dość przyzwoity cover (M)Ace of Spades, przygotowany na jeden z konkursów organizowanych przez Riot Games: 


Pierwsze oznaki tego, że ekipa tworząca LoL'a zamierza wykroczyć poza gry komputerowe pojawiły się wraz z wprowadzeniem do gry nowej postaci. Można powiedzieć, że w tym czasie internet ogarnęła mała histeria - Jinx, młodocianą przestępczynie która jako narzędzie swych zbrodni szczególnie ulubiła sobie broń palną i środki wybuchowe, hype'owali nawet ludzie niezwiązani z grą. Ciężko powiedzieć co zadecydowało o sukcesie postaci, która ostatecznie przyciągnęła do gry nowych użytkowników - ciekawa historia, diabelnie dobry dizajn, przemyślany voice acting (Sarah Williams podkładająca po Jinx głos zrobiła kawał dobrej roboty). Jasnym jest jednak, że duży wpływ na tak wściekle dobre przyjęcie młodej wariatki odegrał teledysk i piosenka, w której niesforna Jinx gra pierwsze skrzypce. Do nagrania zatrudniono wtedy piosenkarkę Agnet Kjolsurd z zespłu Djerv:


W końcu, ku zaskoczeniu fanów, nadeszła pora na krążek Pentakillu. Płyta, zawierająca osiem utworów światło dzienne ujrzała drugiego czerwca tego roku, a ściągnąć ją można kompletnie za darmo stąd. Zapytacie z pewnością: czy warto? Już odpowiadam! 

Smite & Ignite tworzyli profesjonalni muzycy heavy metalowi, grający metal od długich lat - do nazwisk ciężko dotrzeć (w końcu oficjalnie utwory wykonuje Pentakill!), wiadomo jednak, że wokalu do utworów Lightbringer i Thornmail użyczył dość znany muzyk Jorn Lande, którego głos charakteryzuje się bardzo mocnym, czystym brzmieniem, przywodzącym na myśl takich gigantów jak Ronnie James Dio. Wspomniane utwory to absolutne perełki płyty - łatwo wpadają w ucho, mają naprawdę dobre (chociaż niezbyt oryginalne) riffy, niezłą, rytmiczną perkusję, która świetnie współgra z głosem Lande. 

Niemalże równie dobrze wypadają utwory, do których głosu użyczył ZP Theart - Deathfire Grasp i Last Whisper, osobiście jednak wokal Lande zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu. Godne ukoronowanie całości stanowi zamykający płytę instrumental, Orb of Winter. Słuchając go nie można oprzeć się wrażeniu, że żaden reżyser nie powstydziłby się takiego motywu w tle sceny kulminacyjnej swojego filmu fantasy. 



Płyta, oczywiście, nie jest genialna - za smutne potknięcie można uznać The Hex Core, instrumental nawiązujący do bardziej elektronicznych, niż metalowych klimatów, który znalazł się na płycie chyba tylko po to, by wypełnić czas, zapchać ją jakimś contentem. Oprócz tego, ciężko spodziewać się po Smite & Ignite interesujących tekstów - z drugiej jednak strony nie odbiegają one tak bardzo od power metalowych standardów znanych chociażby z Manowara. Dość zgrabnie łączy jednak wpływy kilku różnych podgatunków metalu (balansując na krawędzi power/progressive/heavy metalu), a ponadto - przeciera szlaki, udowadniając, jak wielką pasją potrafią twórcy darmowych gier darzyć swoje produkcje. W tym przypadku większą niż większość branżowych "gigantów". Krótko mówiąc, debiut Pentakillu to dla gracz to pozycja obowiązkowa (chociażby dla wyłapywania smaczków takich jak odgłosy z gry przeplatające się z muzyką, jak chociażby okrzyk Cassiopei). Dla całej reszty? Z całą pewnością przyjemna ciekawostka, do której poznania zachęcam: 



Nawiasem mówiąc, dzięki wielkie Bobrownio, moje Ty (mimowolne) źródło inspiracji.