sobota, 28 grudnia 2013

Infinity Wars - wpisu świątecznego nie będzie!

Będzie za to wpis traktujący o produkcji, przy której spędziłem sporo wolnego czasu - o grze Infinity Wars. Polecam wczytać się w to, co nastąpi zaraz, przypuszczam bowiem, że będzie to ostatni na jakiś czas tekst recenzujący konkretną grę. Nie, żeby wcześniej pojawiało się ich wiele, po prostu popkultura dosłownie wycieka z tego skromnego kawałka blogosfery który zajęły sobie blogi piszące o szeroko (na pozór) pojętej kulturze, dlatego... Czas zrobić coś w tym kierunku, by zagospodarować nieeksploatowaną wcześniej niszę. 




Ale, ale! To dygresja niewłaściwa na ten moment. Nam, drodzy czytacze, przyjdzie się dziś skupić na zupełnie innym zagadnieniu niż aktualna sytuacja kulturowej części blogosfery. Zajmiemy się Infinity Wars, grą karcianą stworzoną przez Lightmare Studios, grą, która już niedługo ma szansę stać się małym hitem. Małym, bo gatunkowo jest to produkcja której targetem są raczej nietypowi gracze (bo nie dość, że fani karcianek, to jeszcze hardcoreowcy), hitem, bo jest najlepsza. Po prostu. 

Jako były fan kolekcjonerskiej gry karcianej, jaką jest Magic: The Gathering, w świat IW dałem się wciągnąć w jednym momencie, w chwilkę, w ułamek sekundy! Gra ma wszystko, czego brakowało poprzednim produkcją z tego samego gatunku, które miałem okazję wypróbować: interesujący świat, dobrą mechanikę rozgrywki, świetną społeczność i zaangażowanych w jej życie pracowników. W dodatku, jest całkowicie darmowa. Czego chcieć więcej? Powiem Wam - kompletu kart. Tych bowiem będziecie musieli się zdrowo nazbierać...

Świat

Jako pierwszej klasy fantastolub i kulturożerca przepadam za dopracowanymi światami. Książka, film, gra - wszystko jedno, jeśli akcja "opowieści" umiejscowiona jest w ciekawym, sprawnie obmyślonym miejscu, produkcja wiele w moich oczach zyskuje. 

Świat IW rozpadł się w wyniku wydarzenia zwanego Calamity. Poszczególne części utworzyły oddzielne wymiar/rzeczywistości/światy/niepotrzebne skreślić, które spaja jedna osoba - tajemnicza Aleta, z natury nieśmiertelna istota, która posiada swoje odbicie w każdej z rzeczywistości. W wyniku ciągu zdarzeń, które nie są do końca jasne dla graczy, światy znajdują się teraz w ciągłym konflikcie. Określone frakcje, którymi dowodzić będą mogli gracze, to właśnie wojska poszczególnych światów. Czy może raczej - tych światów, które zostały ujawnione odbiorcom produkcji. 

Do dyspozycji gracza oddano: Flame Dawn, frakcję rycerzy nawiązujących stylistyką do uniwersum Warhammera 40k, Genesis Industries, potężne konsorcjum które w walce wspomaga się wysoko rozwiniętą technologią, Descendants of the Dragon, czyli frakcję samurajów, mnichów, oraz wszelkiej maści "wojowników wschodu", Cult of Verore, demonologo - nekromanto - czarnoksiężników, Warpath, stanowiący oazę dzikich bestii oraz udostępnione niedawno frakcje Exiles i Avarrach. Pierwsza to demony, które z miejsca kojarzą się ze sługusami Chaosu, a druga to główni antagoniści (tak to przynajmniej wygląda z mojej strony), armia techno - zombie, nanowirus który pustoszy każdy świat na swojej drodze. 

Jak sami możecie zauważyć - jest w czym wybierać. Do tego dochodzą karty neutralne, możliwość łączenia ze sobą poszczególnych talii, oraz liczne strategie wiodące do osiągnięcia zwycięstwa. Co jednak najważniejsze, każdy z decków podstawowych gracze otrzymują w swoje chciwe łapska po ukończeniu kampanii, która stanowi tutorial nauczający podstaw strategii i taktyki, które mogą przydać się podczas rozgrywki. 

Mechanika rozgrywki, czyli idź pan stąd ze swoim Hearthstonem

Mechanika gry jest prosta jak budowa cepa. W praktyce oznacza to tyle, że łatwo ją poznać i opanować, ale i tak będziesz dostawał po dupie od graczy, którzy sensowną liczbę partii już rozegrali. Nie mają na to wpływu karty (chociaż faktem jest, że im więcej grasz, tym więcej ich zdobywasz), a zwyczajnie wyrobione umiejętności - w IW dużo rolę odgrywa umiejętność odgadywania, co przeciwnik zamierza zrobić i wyprzedzania jego ruchu. 

Zasady podstawowe? Banał. Wyzeruj licznik zdrowia lub honoru przeciwnika, a zwycięstwo będzie twoje. To pierwsze można osiągnąć za pomocą bezpośredniego atakowania swojego adwersarza postaciami, to drugie zabijając duża liczbę postaci przeciwnika. Pole bitwy dzieli się na 4 strefy: Commad Zone, Support Zone, Defense Zone i Assault Zone. Jednostki wystawiane na pole bitwy muszą odczekać turę w Support Zonie - potem możesz wystawić je na Assault lub Defense Zone. Jak same nazwy wskazują - jednostki ustawione w tych strefach będą odpowiednio atakować albo bronić punktów życia gracza. Każdy deck składać się może maksymalnie z 3 tych samych kart (nie licząc kilku wyjątków) oraz trzech dowódców, zajmujących Command Zone. Charakteryzują się oni tym, że pozostają zawsze gotowi do wystawienia na pole bitwy (nie muszę odczekiwać jednej tury w support zonie, jak każda inna jednostka) a ich umiejętności specjalnych można używać od samego początku danej partii. Należy również dodać, że rozgrywka toczy się równocześnie. Każdy z graczy najpierw planuje swój ruch, nie widząc co dokładnie robi przeciwnik - akcje rozgrywane są dopiero w momencie, kiedy oboje zakończą turę. Jak wcześniej wspomniałem, daje to niesamowite pole do popisu wszystkim tym, którzy potrafią przewidywać ruchy przeciwnika z wyprzedzeniem, a także planować swoje zagrania kilka tur w przód. 

Społeczność

IW znajduje się jak na razie w fazie zamkniętej bety - ilość osób na serwerze nie przekracza jednorazowo kilkuset. W najbliższym czasie ma jednak wejść na steam oraz zmienić status na otwartą betę, co skutkować będzie ogromnym przypływem graczy. Na razie atmosfera tej gry jest zupełnie odmienna od tego, czego można oczekiwać po darmowej produkcji - ludzie są niezwykle mili, skorzy do pomocy nowym, chętnie oddają swoje karty by wspomóc tych, którzy nie mają ich jeszcze zbyt wielu. 

Gra posiada wiele innych zalet - system zdobywania darmowych kart umożliwia łatwe zaopatrywanie się w nie, zawiera wiele modeli rozgrywki (między innymi draft, gdzie gracze składają talie z losowych kart, czy merged, gdzie grają swoją talią zmieszaną z talia przeciwnika), realizuje model rozgrywki free to play (do wszystkiego można dojść nie płacąc ani grosze), oraz, co dla niektórych jest bardzo ważne, jest ładna. Naprawdę. Każda postać jest narysowana z dużą dbałością o szczegóły, a dodatkowo każda karta to rodzaj zapętlonej animacji. W skrócie - małe cudo, któremu można wybaczyć błędy wynikające z wczesnego stadium całego projektu, takie jak problemy z połączeniem do gry, marne serwery, czy brak finalnego systemu zbierania doświadczenia. 

P.S: Jeśli macie ochotę zagrać, a nie możecie znaleźć w sieci kluczy do bety, wiecie gdzie mnie znaleźć. A na deser trailer Infinity Wars: