niedziela, 22 grudnia 2013

Zapamiętaj!

Minęło 12 lat. Dużo, szczególnie dla mnie, który wciąż gdzieś tam stara się nie dopuścić do siebie myśli, że nie żyje na początku 2000 roku, że czas jednak płynie, a z każdą godziną presja i wymagania stawiane przez życie zwiększają się. Z drugiej strony - to 12 lat to chyba zbyt mało, by zapomnieć, prawda? A jednak, pomijając medium jakim jest radio, o rocznicy śmierci Grzegorza Ciechowskiego słyszy się mało. Czy ludzie zaczynają zapominać?




Umarł 22 grudnia 2001 roku na tętniaka, raczej nagle. Był (i nadal jest) ikoną polskiego rocka, liderem zespołu Republika i jednym z pierwszych rodzimych artystów, którzy przykładali dużą wagę do kreowania swojego wizerunku. Swoją osobowością tworzył sobie rzesze fanów i tłumy przeciwników. Razem z zespołem podbijał listę przebojów za listą przebojów. Wokalista, multiinstrumentalista, poeta. 

Ciężko jest pisać mi ten tekst. Sam nie uznaję się ani za fana Republiki, ani Obywatela G.C. Część z ich utworów się zdezaktualizowała, część z niewiadomych powodów nie przypadła mi do gustu, ale spora część to kawałki, których jak raz już zacznę, to nie mogę przestać słuchać. Myślę, że stojący w kącie winyl Republiki w dużej mierze odpowiada za aktualną (kiepską) kondycję igły mojego adaptera. Jest coś takiego w muzyce Grzegorza Ciechowskiego, że ciężko jest się od niej oderwać - ciężko zmienić utwór na inny, kiedy już raz wejdzie się w klimat tworzony przez ambitne, metaforyczne teksty oraz zjawiskową muzykę. Te najbardziej ograne, znane z radia teksty jak Nie pytaj o Polskę czy Tak... Tak... To ja zaliczają się do grona piosenek, które są mi niesamowicie bliskie, z którymi mogę się utożsamiać.

Brzmi to, z czego doskonale zdaję sobie sprawę, niezwykle sztampowo, banalnie. Prawda jest jednak taka, że 22 grudnia to jeden z niewielu dni w ciągu roku, kiedy słucham muzyki tylko jednego artysty, nie pozwalając sobie na to, by rozproszyć się twórczością kogokolwiek innego. 

Nie chcę popadać w tym wpisie w niezwykle pesymistyczny ton, ale niestety jest tak, jak jest - szeroko pojęte media zdają się zapominać o ważnych rocznicach, czego przykładem jest właśnie rocznica śmierci Ciechowskiego. W tym konkretnym przypadku broni się radio, na kilku programach polskiego radia można dzisiaj było posłuchać muzyki Republiki, tak czy siak informacje o wydarzeniu zostały zepchnięte na dalszy plan. Najbardziej boli mnie jednak fakt, że chyba na żadnym blogu (sprawdzałem listę blogów kulturowych) nie znalazłem dziś wpisu o Grzegorzu. 

Cierpimy z tego powodu, jako społeczeństwo, często (najczęściej?) nawet bardzo nieświadomie. Młodzi ludzie przestają kojarzyć nazwisko "Ciechowski" z czymkolwiek - i bynajmniej nie jest to pogląd wyssany z palca. Kilka miesięcy temu dzięki kierunkowi studiów, który podjąłem, miałem okazję zapoznać się z arcyciekawym materiałem dotyczącym Grzegorza. 

W niespełna 15 minutowym reportażu Zbigniew Ostrowski oraz Grzegorz Ciechowski byli wstanie obśmiać zarówno realia otaczającej ich rzeczywistości (warto przypomnieć, że nagrania dokonano w '83 roku), jak i również mity dotyczące dziennikarskiego fachu oraz zachowania ówczesnych rockowych gwiazdek. Świetny (zarówno od strony "scenariusza" jak i "dialogów") reportaż dosłownie ocieka ironią, jasno ukazując, iż zarówno pan Ciechowski jak i Ostrowski są w stanie traktować swoją pracę z przymrużeniem oka. Razem z odważną piosenką Mamona, która jest raczej szeroko znana, tworzy to spójny obraz tego, jaką osobą mógł faktycznie być Ciechowski, potrafiący w bardzo autoironiczny sposób dać do zrozumienia całej rzeszy antyfanów, co o nich myśli. 

Wynikiem odtworzenia materiału kilkunastoosobowej grupie młodych, około 20 letnich ludzi, było powszechne zdziwienie. Pomijając fakt, że nie wszyscy w ogóle zrozumieli dowcip - większość w ogóle nie kojarzyła Grzegorza Ciechowskiego. Jest to smutne, ale tak naprawdę odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponoszą nie tylko media, ale i my sami. Mówi się, że ignorancja bywa błogosławieństwem. Ten konkretny przypadek udowadnia, że dla ignorancji nie ma precedensu. Jeśli Wy - My - nie będziecie pamiętać, wkrótce wszyscy zapomną.

A nie na to zasługuje muzyka Grzegorza Ciechowskiego.