niedziela, 1 grudnia 2013

Jak zrobić dobry trailer

Nie znoszę trailerów. Od jakiegoś czasu tworzone są one na tą samą modłę, spoilerując odbiorcy praktycznie wszystkie niuanse fabuły. Najgorzej sprawa wygląda z trailerami blockbusterów - ja wiem, od tego typu produkcji nie należy wymagać głębi fabuły, ale mimo wszystko, nie lubię oglądać zwiastuna tylko po to, by potem nie musieć oglądać już właściwej produkcji, bo znam jej fabułę. 





Powiecie może: "Hej, nie lubisz trailerów, to ich nie oglądaj!". Sęk w tym, że tak naprawdę to nie sam pomysł tego, by pokazać pożeraczowi kulturowego co reżyser planuje w swej nowej produkcji, jest zły. Problemem jest brak umiejętności stworzenia zwiastuna, który przekazałby nastrój filmu, jego ogólny zarys, nie zdradzając przy tym odpowiednich wątków fabularnych - a właśnie takie zwiastuny lubię i chcę oglądać. Za świetny przykład dobrze stworzonego trailera z ostatnich kilku miesięcy może posłużyć zwiastun najnowszego filmu Jima Jarmuscha, Only Lovers Left Alive.


Co wiemy po obejrzeniu powyższej zapowiedzi? Wiele. Znamy jego tematykę, romans wampiryczny. Z łatwością możemy stwierdzić, że jego adresatami będą ludzie nieco starsi niż zmierzcholubny motłoch. Oprócz tego, widzimy jak przekonująco wypadli w swoich kreacjach aktorzy, którzy do ról wampirów nadają się wręcz wybitnie. Możemy spodziewać się, że dostaniemy na tacy ociekający krwią befsztyk klimatu, samo mięcho wampirzego nie - życia, kolaż depresyjnej, sennej ballady ze słodko - gorzką codziennością krwiopijczego istnienia, które target filmu dobrze już zna. I to wystarczy. Ludzie, którzy lubią trochę poważniejsze wampiry, niż świecące za dnia dziwolągi, na pewno wybiorą się do kina.

Czego nie wiemy? Nie wiemy praktycznie niczego o fabule. Ot, historia nieśmiertelnych kochanków, z wątkiem (najpewniej) zdrady gdzieś w tle. Przed kim uciekają bohaterowie? Jakie ciało topią w rzece? Jaki udział w historii będzie miała Ava, siostra głównej bohaterki? Widz po obejrzeniu trailera nie zna odpowiedzi na te pytania. I śmiem twierdzić, że właśnie dlatego wybierze się do kina. 

Zabieg spoilerowania fragmentów fabuły w trailerach jest niestety bardzo powszechny. Pal licho, jeśli dotyczy on kiepskich Hollywoodzkich filmideł. Najgorsze jest to, że coraz częściej dotyczy również... Książek. Zastanówcie się - ile razy na tylnej okładce książki opisano zajście, które miejsce miało dopiero po kilkuset stronach? Tutaj koronnym przykładem pokrzywdzonego jest King. W jego Pet Sementery bohater dowiaduje się o przeklętym cmentarzysku dopiero gdzieś koło 1/3 książki, a czytelnik który zajrzał na rewers wydania i tak wie o nim od samego początku. Biorąc pod uwagę jak ważne jest dla dobrego horroru budowanie napięcia, łatwo dojść do słusznego wniosku, że takie mini (na pozór) spoiler, to spore przeoczenie, a zamieszczanie go w zapowiedzi - to błąd. Dlatego od czasu do czasu zróbcie to co ja: sięgnijcie po książkę nie czytając kompletnie, co jest napisane na jej okładce. Raczej na tym zyskacie, niż stracicie.