AMC zleciło wyreżyserowanie pilota serialu Kaznodzieja - taka plotka obiegła sieć kilkanaście godzin temu. Oliwy do ognia dolał również Seth Rogen, który na swoim twitterze opublikował wpis jednoznacznie wskazujący na jego powiązanie z komiksem. I chociaż nikt nie wie jeszcze nic na pewno, a fazę "przygotowywania pilota" od fazy "premiera serialu" dzieli ogromna odległość, trzeba być dobrej myśli. W końcu ekranizację Kaznodziei anulowano już tyle razy, że w końcu musi się udać, prawda?
Nieczęsto zdarza mi się wrzucać na bloga wpis - newsa, ale tym razem, co z pewnością zrozumie każdy komiksomaniak, moje podekscytowanie informacją jest w pełni uzasadnione. The Preacher to arcydzieło komiksu, stawiane na piedestale obok takich tytułów jak V jak Vendetta, Stażnicy czy Sandman. Pożeracz popkulturowy z miejsca zauważy, iż z podanych wyżej tytułów tylko ostatni nie trafił jeszcze na ekrany kin czy odbiorników domowych. Stało sie tak za sprawą tego, iż Sandman to komiks na tyle unikatowy (oniryczny, z bardzo ciężkim klimatem), że ciężko jest go przenieść na inne medium. Czy podobnie ma się sprawa z Kaznodzieją?
Nie. W przypadku Kaznodziei sprawa jest banalnie prosta - o tym, by nie realizować serialu/filmu zadecydował w głównej mierze strach. Komiks ten jest bowiem obrazoburczą, bezkompromisową historią, która korzysta ze wszystkich najważniejszych dla amerykańców symboli, by ukazać je potem w krzywym zwierciadle. Spójrzcie sami: The Preacher opowiada historię młodego kaznodziei (nikt nie spodziewał się...) Jesse'ego Custera, który nie wierzy w Boga, za dużo pije i generalnie nie bardzo odnajduje się w pełnionym przez siebie "zawodzie". W wyniku zbiegu okoliczności uzyskuje cząstkę mocy, która nigdy nie powinna znajdować się w rękach żadnego z ludzi (i co najciekawsze radzi sobie z nią bez zakładania obcisłych galotów i pelerynki - to nie komiks w superbohaterskim stylu, nie martwcie się) oraz dowiaduje się, jakim koszmarnym dupkiem jest Bóg, który... Nawiał z Nieba. Wyrusza więc w podróż, by go odnaleźć i - ewentualnie - nakopać do tyłka za to, że okazał się być takim buce. Po drodze spotka swoją ex (która od czasu kiedy się rozstali zaczęła dorabiać jako cyngiel do wynajęcia), wampira (irlandzkiego punkrockowca wiecznie spragnionego whiskey, mordobicia i krwi, niekoniecznie w tej samej kolejności), upadłe anioły, diabły, Świętego od Morderców, religijnych oszołomów, Gębodupę i wiele, wiele innych postaci...
Sami możecie domyślać się już, dlaczego szefostwo HBO w 2008 roku uznało serial za zbyt brutalny i "kontrowersyjny pod względem religijnym" by ryzykować jego ekranizację.
Cóż, czasy się zmieniają. Po 2008 roku przyszła pora na Grę o Tron, a po niej nie wiele jest już chyba rzeczy, które mogą zaskoczyć widza jeśli chodzi o serialowe produkcje około - fantastyczne. Najwidoczniej AMC postanowiło wykorzystać sposobność i zarobić na Kaznodziei, który ma szansę stać się ich nowym przebojem - nie tylko przez wzgląd na kontrowersje, które budzi, ale również przez to, jak dobrym produktem jest. Kaznodzieja to złożona, wielowątkowa historia, doskonale opisująca głównych bohterów, relacje które ich łączą, wreszcie świat, w którym toczy się cala akcja. To pełen świetnych retrospekcji, postmodernistyczny komiks z doskonale napisanymi dialogami którego ekranizacja - w dobie w której świat zachwyca się Quentinem Tarantino - nie może się nie udać.
I trzymajcie kciuki, żeby tak faktycznie było, bo sukces ekranizacji Kaznodziei może oznaczać, że ktoś ponownie zainteresuje się Sandmanem.