piątek, 13 września 2013

No More Heroes Anymore 2

Pamiętacie jeszcze ten wpis? Sporo się od tego czasu zmieniło. Albo inaczej, nie zmieniło się nic - po prostu fani Lobo mogą teraz narzekać na coś więcej niż szkice koncepcyjne swojego ulubionego bohatera. 11 września ukazał się komiks, w którym 'Bo po raz pierwszy pojawił się w nowym, niechlubnym dizajnie. Jest o czym pisać. 

Wpis potraktujcie raczej jako newsa - kontynuuje on wątki poprzedniego artykułu dotyczącego problemów z nowym wizerunkiem starych super i anty bohaterów. 


Patrząc na shitstorm, który przetoczył się po internecie na wieść o nowym Lobo, liczyłem, że DC jednak wycofa się z prób odnowienia wizerunku Ważniaka w New 52. Zaskoczyli mnie, bo mimo licznych odzewów do fanów (w sieci pojawił się tweet Marguarite Bennett, która podkreśla, ze nowy koncept graficzny nie jest pomysłem ani jej, ani rysownika Justice League 23:2, w którym to nowy Lobo zadebiutował) zdecydowali się wydać komiks w takiej, a nie innej formie. 

Może zanim przejdziemy do rzeczy... Tak wygląda nowy ostatni Czarnian, to pierwszy kadr w komiksie na jakim można go zobaczyć. Szczerze? Po czymś takim musiałem się zmusić, żeby czytać dalej. 



Bennett przyznała się, że postanowili z nowym dizajnem trochę poeksperymentować. W wyniku tego Lobo wygląda już nie tak bardzo emo, ale za to udało im się zbliżyć go do tego, co prezentowali swoim wyglądem alfonsi w starych filmach. Wystarczy spojrzeć na ten fryz. Z przodu zabawa, z tyłu interesy. 

Od strony fabularnej jest nieźle, to znaczy na tyle dobrze, na ile dobry mógł być komiks, który całą fabułę streszcza już w zapowiedzi. Nie dostajemy tu nic ponad to, czego się spodziewaliśmy - tzn. Nowy Lobo dostaje informacje o Starym, Dobrym Lobo, który to podobno ukradł mu imię, wizerunek. I wyrusza, by starego Lobo sklepać. Paradoksalnie najlepsze w tym komiksie jest zakończenie. Narracja, początkowo wydaje się być irytująca - nowy Ważniak, na modłę emo - boyów powtarza raz po raz "Nie znacie mnie" i "Nic nie wiecie". Dopiero w ostatnim kadrze, kiedy odlatuje w stronę gwiazd na poszukiwanie swego naśladowcy można te słowa odebrać inaczej. Jako obietnicę. 

Jak na razie pozostaję rozczarowany nowym wizerunkiem najgroźniejszego zabójcy w galaktyce. Nie zrozumcie mnie źle, gość jest chłodny, niebezpieczny, zabójczy - ale daleko mu do pierwowzoru, którego nie chcieli w żadnym możliwym Niebie czy Piekle i w ten sposób zyskał nieśmiertelność. Brakuje mu dzikości, łamania utartych schematów. W gruncie rzeczy dostajemy kolejnego superłotra - nic więcej. A to zupełnie nie ta liga co Lobo z lat 90, kompletnie nie ta. 

Z drugiej strony po przeczytaniu Justice League 23:2 (rzekomo one - shota, w domyśle jest to numer który rozpocznie miniserię komiksów opowiadającą o konfrontacji dwóch Lobo) z zaciekawieniem wypatruję kolejnych numerów o przygodach Lobo 2.0. Bo mam nadzieję, że w ostatecznym rozrachunku DC pójdzie po rozmów do głowy i nasz nowy anty - bohater dostanie od starego Ważniaka nieziemskie młócki.