wtorek, 1 października 2013

Wrześniowe premiery serialowych nowości

Nadeszła jesień, a wraz z nią nowe sezony serialowych hitów. Nie im jednak będzie poświęcony ten wpis. Notka ta będzie traktować o zupełnych świeżynkach, którymi, jak się okazuje, również w tym roku obrodziło, zapewne w myśl zasady "coś się kończy, coś zaczyna". Nie płaczcie więc za niedawno zakończonym Dexterem czy Breaking Bad, bo oto na horyzoncie pojawia się całe grono produkcji około - fantastycznych, które zastąpią wam waszych ulubieńców. Albo i nie. 



Sleepy Hollow


Historia Ichaboda Crane'a, który w 250 lat po swej przypuszczalnej śmierci wraca do świata żywych w małym, spokojnym miasteczku Sleepy Hollow. Jak się szybko okazuje, nie jest on jedynym zmartwychwstańcem - wraz z nim do życia wraca jego adwersarz, dekapitowany przez Crane'a przed laty. Ichabod wraz Abbie Archer, lokalną policjantką, będą musieli rozwikłać zagadkę Jeźdźca bez Głowy, powstrzymać Apokalipsę, uratować świat i... Diabli wiedzą co jeszcze. Tak, dosłownie - diabli. 



Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z typową, sztampową papką, która z anteny zejdzie po maksymalnie trzecim sezonie, tym bardziej, jeśli pod uwagę weźmiemy średnio udany trailer (który, bądźmy szczerzy, stanowi streszczenie pierwszego odcinka). Nic bardziej mylnego! Serial, chociaż posiada swoje minusy (do największych zaliczam to, że znajomość pomiędzy Ichabodem a Abbie zawiązała się w ciągu pierwszych dwóch epizodów i w zasadzie po kilku dniach dziewczyna uznaje duchy, wiedźmy, ożywieńców i magów za coś perfekcyjnie normalnego), ma też bardzo dużo uroku, a nazwiska takie jak Kurtzman (scenarzysta bardzo dobrego Fringe) czy Wiesman (efekty w serii Underworld) świetnie rokują na przyszłość. Dodajcie do tego zaskakującą pracę kamery (już sam pilot zaskakuje kilkoma interesującymi ujęciami, począwszy od rozedrganych, pełnych zbliżeń scen militarystycznych, na zabiegu, który pozwala widzowi przez moment obejrzeć świat serialu z perspektywy spadającej z karku głowy kończąc), bardzo udane scenografie i efekty oraz świetny, mroczny neo - gotycki klimat, a otrzymacie mieszankę, z którą warto się zapoznać.

Marvel Agents of S.H.I.E.L.D


Spin - off Avengersów i innych filmów z pierwszej fazy uniwersum Marvela. Przyznam, że do projektu podchodziłem jak pies do jeża, jako, że raczej nie przepadam ani za The Avengers, ani za resztą dorobku filmowego Marvel Comics - w swoich obrazach albo za bardzo odchodzą od pierwowzorów (wystarczy spojrzeć na Iron Mana 3 i to co zrobiono z fabułą kultowego komiksu Extremis), albo nie przykładają do fabuły zbyt wielkiej wagi, stawiając na tanią, zamerykanizowaną rozrywkę (potwierdza to scenariusz Kapitana Ameryki i Thora, Avengersi też nie wypadli w tym przypadku najlepiej).

Po obejrzeniu pilota MAoS okazało się jednak, że wcale nie jest tak źle. 

Serial opowiada o przygodach agentów rządowego projektu S.H.I.E.L.D, których pod swoją komendę zbiera znany z filmów Coulson, kolejny cudownie zmartwychwstały członek naszego  zestawienia wrześniowych premier. Ciężko mówić coś o fabule sugerując się pierwszym odcinkiem, można jednak założyć, że grupa dobrana z kompletnych indywidualistów będzie miała za zadanie tropić "dzikich", niezarejestrowanych superbohaterów i rozpracowywać spiski wszystkich tych, którzy na handlowaniu mocą będą próbowali zarobić. 



Seria od pierwszych chwil przykuwa uwagę niezłymi efektami oraz dobrą grą aktorską. Drużyna, którą zbiera Coulson wypada całkiem ciekawie - w jej skład wejdzie chociażby anarchistka - hakerka Skye, człowiek od wszystkiego Grant Ward, pilotka o nieokreślonej przeszłości Melinda May oraz naukowy duet Fits - Simmons. Jak na razie moje uczucia zaskarbili sobie głównie ci ostatni, przez wzgląd na swoją żywiołowość i bardzo stereotypowe dla genialnych naukowców roztrzepanie, oraz sam Coulson. Fani Marvelowskich produkcji docenią także liczne nawiązania do "dużych", kinowych obrazów pełnometrażowych - wspomina się sytuacje znane z Avengers, mówi o Extremis, itp, itd... Wydaje się, że Agents of Shield może niedługo zająć czołowe miejsce w topliście seriali superbohaterskich - z drugiej jednak strony, bądźmy szczerzy: zbyt wielu rywali w tym podgatunku nie ma. 

Atlantis


Wiecie skąd wzięło się to złowieszcze "albo i nie" w leadzie artykułu? Postawiłem je tam właśnie przez wzgląd na ten serialik, którego debiut miał miejsce dosłownie parę dni temu. 

Historia opowiada o młodym Jasonie, który w batyskafie wyrusza na dno morza szukać swojego ojca, który zaginął w tym samym rejonie. Z bliżej nieokreślonych przyczyn młodzieniec trafia do Atlantydy, gdzie spotyka... Herkulesa i Pitagorasa. A potem jest już tylko gorzej. 



Wiecie, kręcą mnie stare historie opowiadane na nowo. Tak się składa, że w tym zestawieniu mamy już jedną taką - mowa o Sleepy Hollow, który wrzuca znaną legendę Jeźdźca bez Głowy we współczesne realia. Tyle tylko, że w przypadku SH ma to ręce i nogi. Atlantis natomiast zawodzi na niemal każdym gruncie - aktorstwo jest tak drewniane, jak to tylko możliwe (no, może nie licząc Herkulesa, który coś tam zagrał, ale to w końcu postać w którą wcielił się Mark Addy), produkcja straszy koszmarną budżetowością (której nawet nie stara się ukryć), i ubogą charakteryzacją. Gwóźdź do trumny wbija serialowi praca kamery - polecam obejrzeć sobie scenę, w której Jason odwiedza wyrocznię. Przez trzy minuty ich rozmowy kamera kursuje od twarzy wyroczni, do twarzy głównego bohatera. Jason mówi - kamera na nim, wyrocznia odpowiada - kamera przeskakuje. I tak w kółko. Po drugiej minucie wybuchnąłem śmiechem, bo jestem pewien, że nawet kompletny amator z odrobiną zacięcia i chęci do pracy byłby w stanie nagrać to lepiej. Tyle dobrego, że efekty specjalne nie wypadają w serialu aż tak źle, jak cała reszta - tak czy siak, nie sądzę, żeby serial powrócił z drugim sezonem, jeśli reszta pierwszego będzie wyglądała tak jak pilot. Polecam oganiać się od tej produkcji kijem.